Czy to jest przyjaźń czy to jest bieganie?

A gdyby tak sparafrazować cytat Alberta Camusa....tak aby odpowiedzieć na to pytanie.

Nie biegnij (org.idź) za mną, bo nie umiem prowadzić. Nie biegnij (idź) przede mną, bo mogę za tobą nie nadążyć. Biegnij (Idź) po prostu obok mnie i bądź moim przyjacielem.... tak po prostu...

Ta nasza przyjaźń zaczęła sie niepewnie naradzać w pocie, błocie i bólach (dosłownie i w przenośni).

Kiedy to razem ochoczo zapisałyśmy się na nasz pierwszy bieg Lidingö a potem na Szwedzkiego Klasyka (narty biegowe 90 km, pływanie w rzece pod i z prądem 3 km, bieg 30 km i rower 300 km) wiedziałyśmy, że nie za mną, nie przede mną, ale że razem pokonamy tego olbrzyma. 

Nie wiedziałyśmy o sobie wiele, nie znałyśmy naszych słabości i mocnych stron. 

To bieganie i zawody odkrywały nasze prawdziwe miłe a czasami straszne oblicza. Nie możesz udawać kogoś innego kiedy to po 80 km na nartach nie  jesteś już nawet człowiekiem, kiedy walczysz o każdy kilometr, kiedy wszystko cię boli... właśnie wtedy wspierałyśmy się, wkurzałyśmy się na siebie, śmiałyśmy się do bólu brzucha i kącików ust i wtedy właśnie zaczynała się nasza przyjaźń i przygoda ze sportem bez zastanowienia 😊
Zbierałyśmy medale, ale zbierałyśmy też koraliki do łańcuszka naszej przyjaźni... Bo o to też chodzi w tej całej przygodzie by przeżywać i mieć z kim tą przygodę dzielić.


Jesteśmy wdzięczne Szwedzkiemu Klasykowi, że połączył nasze kroki, kółka, płetwy i narty 😊 Życzymy każdemu takiego towarzysza biegów...  

Dajcie znać czy dla Was to także ważne.... 


A za pasem następna przygoda i wyzwanie Strefa Śmierci Kullamanen.... 52 dni do biegu!

Wkrótce relacja z wyprawy.... Już nie możemy się doczekać ... a Wy?



🔔

Would you like to read this post in English?

You will find it here >>

Komentarze